maj 24 2018

Wszystko się zmieniło


Komentarze: 0

Od czego zacząć? 

Mam 28 lat, od roku jestem mężatką, mam 6letnią córkę. 

 

Od samego początku łatwo nie było. Pierwszy związek nieudany, gdzie jak tylko zaszłam w ciążę to wszystkie wspólne lata rozsypały się w drobny mak. Byliśmy w tym samym wieku, wspólne mieszkanie, oboje pracowaliśmy, wszystko było w porządku, układało się i podjęliśmy wspólnie decyzję o dziecku. Tak, chcemy mieć dziecko. Gdy tylko się udało, zaszłam w ciążę nagle całe szczęście gdzieś odeszło. On zaczął pić (niby to że szczęścia), zaczęli się dziwni koledzy, potem zaczęły się narkotyki, aż mnie pobił... Raz, drugi, pięćdziesiąty. Urodziłam wspaniałą córkę, okazało się, że ma wadę serca i wodogłowie. Któregoś wieczoru usypiam maleństwo na rękach, On wraca do domu na "fazie" i zaś awantura. Uderzył mnie gdy trzymalam małą na rękach. Przewróciłam się. Na szczęście upadłam na plecy i córce nic się nie stało. Od tamtego dnia nawet ze sobą nie rozmawiamy. Córka ma 6 lat, a On nawet się nią nie interesuje. 

 

Dwa lata byłam sama. 

 

Drugi związek też się nie udał przez... zazdrość. Starszy ode mnie o 13 lat mężczyzna wydawał mi się idealny. I taki był. Tylko jego zazdrość zniszczyła wszystko. Nie mogłam mieć koleżanek, a o kolegach to nawet nie wspomnę. Na początku wszystko było ok. Spacery, dużo rozmawialiśmy, zakochał się w mojej córce, non stop rozmawialiśmy (o wszystkim i o niczym). Z czasem zaczął się robić podejrzliwy, zaczął się denerwować o konto na Facebooku, jak ktoś zadzwonił do mnie to miał pretensje, koleżanka nie mogła przychodzić bo jemu to nie pasowało. Na początku tego nie zauważyłam, że coś z nim jest nie tak......rozstanie łatwe nie było. Nie dopuszczał do siebie myśli o tym, że mogę odejść. Przyjeżdżał pod dom, wydzwaniał non stop choć nie odbierałam, pisał smsy na które nie odpowiadałam. Ciężko było. Choć rozmawialiśmy o tym nie raz, nie dwa, że tak być nie może to przyznał mi rację, ale zaraz znów wszystko wracało do "normy".

 

Odpuścił dopiero gdy dowiedział się, że z kimś się spotykam (czyli po około 6 miesiącach). 

 

Wysoki, przystojny brunet, z czarującym uśmiechem. Rozmowny, zabawny, ale znalazłam coś bardzo niepokojącego.......żonaty. Mimo to nie przestałam z nim rozmawiać. Pomyślałam: poczekam, udam że o niczym nie wiem i zobaczę czy sam powie mi o wszystkim. Tak też się stało. Opowiedział mi całą historię z nieudanym małżeństwem, że jest w trakcie rozwodu i walczy o swoją córkę. 

 

Na początku nie do końca wierzyłam w to co opowiada, jaka to nie jest jego ex, że leń, że brudas, że nie dba i nigdy nie dbała o ich córkę..  

 

Niestety to wszystko okazało się być prawdą. Współczułam mu, ale z drugiej strony nie rozumiałam jak on się w to wpakował. Dostał rozwód z orzeczeniem jej winy. Została walka o córkę, która toczy się do dziś, bo takie sprawy w naszym kraju do łatwych nienależą. 

 

Dziś jesteśmy małżeństwem, szczęśliwym, wspieramy się wzajemnie ale....właśnie, pozostają pewne "ale".

 

O tym później. 

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz